wtorek, 21 marca 2017

Projekt mojego syna -doodle cd.

Mamy kolejny etap w powstającym rysunku syna... Praca nabiera rozmiarów... wymyślanie i szkicowanie poszczególnych elementów wcale nie jest łatwe, dlatego praca nie postępuje zbyt szybko... Zważywszy na to, iż młody człowiek ma obowiązek szkolny i nie tylko i poświęcić dużo czasu nie może codziennie na rysunek, a każdy element dopracowuje dokładnie, to i tak uważam, że postęp jest, a i wena nie mija...Podziwiam i dumna jestem... 
Muszę przyznać, że taki sposób rysowania wymaga nie tylko czasu, cierpliwości, ale i kolorów...zatem flamastrów, których paletę kolorów zamierzamy rozszerzyć o trzy sztuki w dniu dzisiejszym...

Zazdroszczę tym, co mają dostęp do całej palety kolorów, chyba bym sama zaczęła rysować... chociaż młody radzi sobie świetnie z tymi, które ma jak widać...




A teraz o szyciu... mały remont się zakończył i jak to bywa z wykończeniem trzeba było zawiesić nowe firanki i zasłony, zakupione przez internet...Karnisz uzbrojony w materiały, wieszamy całość na haczyki, a tu się okazuje, że wszystko zbyt długie, o jakieś 10 cm i to spoczywa na podłodze. Uruchomiłam "pogotowie krawieckie", bez zdejmowania tego wszystkiego, postawiłam maszynę na parapecie raz z jednej strony, potem z drugiej i podłożyłam... Może mija się to z moją perfekcyjną wizją, nic nie cięłam, tylko zawinęłam podpięłam szpileczkami i podszyłam i już...zajęło chwilkę, wygląda dobrze i maszyna się spisała jak zawsze...polecam taki sposób, robota zrobiona i czas na kawę został...




Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i razem z Wiktorem dziękujemy za wczorajsze komentarze pod jego pracą, jest to miłe i motywujące...

poniedziałek, 20 marca 2017

Dzieło mojego syna - Flamastrowy zawrót głowy

Trochę z innej beczki... Do niedawna, a właściwie jeszcze dwa tygodnie temu nie miałam pojęcia o istnieniu flamastrów z wyższej półki, dla rysowników, grafików...takie flamastry dają podobno więcej możliwości wiele odcieni, a poza tym można je na siebie nanosić, mieszać itd... Moje dziecko zaczęło odkrywać ten temat i zapragnęło rysować, jednak koszt takiego flamastra, w pobliskim sklepie dla artystów to 11,90... Dzięki oszczędnościom syn ma 11 kolorów, a w palecie jest ponad 170 odcieni.... Imponująco, od razu pomyślałam, że przypomina mi to kolory mulin do wyszywania...

i zaczęło się rysowanie, najpierw ołówkiem, trochę ścierania i poprawki, potem kontury cienkopisem i kolorowanie, a oto efekt ...












napiszcie co o tym sądzicie...może ktoś tez rysuje takimi flamastrami...
zajmuje dużo czasu, trzeba też mieć pomysł na te postacie, ale moim zdaniem efekt jest imponujący, a poza tym dziecko spędziło większość niedzieli na rysowaniu, ani minuty przy komputerze...

pozdrawiam Was serdecznie..."Miasteczko" czeka na swój czas, na kolejne XXX ...ostatnio przy małym remoncie miałam szyciową przygodę, ale o tym, następnym razem...

środa, 1 marca 2017

Wiosna i wciąż ten sam projekt

Powroty są najlepsze, więc wracam na blog z wielkim zamiarem pisania bardziej systematycznie...
Dawno nie było żadnej wzmianki o moim obrazie, wciąż tkwię przy "Miasteczku na wodzie". Czym bliżej końca tym trudniej, już nie ma co wybierać, który element wyszyć, co łatwiejsze, teraz zostały góry, niebo i woda... Zagęszcza się, ale trzeba teraz więcej uwagi... Oto efekty jakie mam na dzień dzisiejszy...

Ostatnio chyba było tak...
a dziś...






A tak dawno mnie nie było, że nie miałam okazji pokazać zdjęć lampionu, który zrobił mój syn na konkurs plastyczny, co prawda świąteczny,  metoda decoupage...Może kogoś zainspiruje i zrobi sobie takie, do codziennego użytku z ulubionymi motywami...



Pozdrawiam Was serdecznie...