Odkąd na gwiazdkę dostałam krosno moja Wenecja troszkę rozkwitła...
Przyzwyczajam się do wyszywania w ten sposób, krzyżyki wychodzą ładniej, ale praca idzie jakby wolniej niż w ręku czy na mniejszym tamborku.
Na razie nie mam odpowiedniego miejsca żeby wsunąć odrobinę nóżki krosna pod fotel, pod kanapę się nie da, a gdyby je wsunąć i przybliżyć wydaje się, że wygodniej by się wyszywało, tak to kręgosłup odczuwa pochylanie się ciągłe nad krosnem. Jednak jestem z niego bardzo zadowolona. Teraz mam plan sprawić sobie piękny i wygodny fotel do wyszywania.
Pozdrawiam Was serdecznie, choć nie pojawiam się zbyt często na blogu moja pasja nadal trwa i chętnie zaglądam do Was i oglądam Wasze prace...
Pięknie Ci idzie haftowanie :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Dziękuję...
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa jak w praktyce wygląda wyszywanie na takim krosnie. Obrazek coraz piękniejszy.
OdpowiedzUsuńDla mnie trochę trudniej jest wyszywać na krośnie, bo trzeba dwóch rąk używać, a i trzecia by się czasem przydała, ale materiał jest napięty i ładnie wychodzą xxx i nie ma zagnieceń na nitkach po tamborku, których ja nie lubię. Oczywiście też fajnie, że widać cały obraz lub jego ogromny fragment.
UsuńMuszę o tym krosnie pomyśleć, przy wykonywaniu pewnych różyczek są mi potrzebne 2 dłonie.
UsuńOby rozkwitała jak najczęściej!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ciągle kombinuje jak znaleźć trochę czasu na xxx
UsuńWygląda jak namalowana, piękna praca powstaje!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńPiękne przybywa. Ja nigdy nie haftowałam na krośnie.
OdpowiedzUsuńTo też mój debiut na krośnie
Usuńciekawy haft-)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń