poniedziałek, 15 lutego 2021

Na moim krośnie

 Na moim krośnie wciąż ta sama Wenecja.

Czas nie sprzyja, ale nie rezygnuję pomalutku do celu.

Na dziś wygląda to tak.


Jak skończę ten obraz, zabieram się za rodzinny portret, po przemyśleniach zmieniam rozmiar kanwy, już zamówiłam w Coricamo (oczywiście kupiłam też inne drobiazgi, jak tylko przyjdzie przesyłka pokażę). Na nowej kanwie wyszyję najpierw twarz syna i zobaczę, jak będzie to wyglądało. 

Niestety oczy już na 20 ct meczą się i mimo lampy z lupą nie dam rady na takiej szyć.  

W międzyczasie w moim The Witching Hour przybyło też trochę czarnych krzyżyków, ale to niewiele zmieniło, więc nie robiłam zdjęcia, może następnym razem. Tu musze dokupić trochę nici i zabieram się za księżyc już niedługo. 

Pozdrawiam Was serdecznie.


7 komentarzy: