piątek, 21 lutego 2020

Wenecja na krośnie

Odkąd na gwiazdkę dostałam krosno moja Wenecja troszkę rozkwitła...

Przyzwyczajam się do wyszywania w ten sposób, krzyżyki wychodzą ładniej, ale praca idzie jakby wolniej niż w ręku czy na mniejszym tamborku. 
Na razie nie mam odpowiedniego miejsca żeby wsunąć odrobinę nóżki krosna pod fotel, pod kanapę się nie da, a gdyby je wsunąć i przybliżyć wydaje się, że wygodniej by się wyszywało, tak to kręgosłup odczuwa pochylanie się ciągłe nad krosnem. Jednak jestem z niego bardzo zadowolona. Teraz mam plan sprawić sobie piękny i wygodny fotel do wyszywania. 

Oto efekty mojej pracy na koniec stycznia 



Pozdrawiam Was serdecznie, choć nie pojawiam się zbyt często na blogu moja pasja nadal trwa i chętnie zaglądam do Was i oglądam Wasze prace...


13 komentarzy:

  1. Pięknie Ci idzie haftowanie :-)
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem ciekawa jak w praktyce wygląda wyszywanie na takim krosnie. Obrazek coraz piękniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie trochę trudniej jest wyszywać na krośnie, bo trzeba dwóch rąk używać, a i trzecia by się czasem przydała, ale materiał jest napięty i ładnie wychodzą xxx i nie ma zagnieceń na nitkach po tamborku, których ja nie lubię. Oczywiście też fajnie, że widać cały obraz lub jego ogromny fragment.

      Usuń
    2. Muszę o tym krosnie pomyśleć, przy wykonywaniu pewnych różyczek są mi potrzebne 2 dłonie.

      Usuń
  3. Oby rozkwitała jak najczęściej!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ciągle kombinuje jak znaleźć trochę czasu na xxx

      Usuń
  4. Wygląda jak namalowana, piękna praca powstaje!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne przybywa. Ja nigdy nie haftowałam na krośnie.

    OdpowiedzUsuń