Po zakończeniu Miasteczka coś za mną chodziło... Coś nowego zamiast kończyć stare prace. Myślę, że wiele z nas tak ma, że po zakończeniu wielkiego obrazu chciałoby się czegoś zupełnie innego... jakie to wspaniałe uczucie, gdy można znów zaczynać i czekać na efekty.
Nagle wpadłam na to, że mogę wreszcie pomyśleć o portrecie naszej rodziny, który chciałabym mieć, ale w specjalnym wydaniu, czyli najlepiej wyhaftowany. Znalazłam osobę, która przerobiła dla mnie zdjęcie na wzór graficzny do haftu. I tak oto powstał jedyny w swoim rodzaju projekt, a teraz powstaje obraz... Materiały przyszły na gwiazdkę, więc już trochę jest zrobione, w kolejnym poście szczegółowo o tym projekcie troszkę się rozpiszę... Jak widać po nitkach to olbrzym...101 kolorów...
ale, że wcześniej wróciłam też do mojego rozpoczętego HAED-u z kocurkiem, jeśli ktoś jeszcze pamięta, to robię trochę tu trochę tu...
i oczywiście żeby nie było nudno na Dzień Kobiet zamówiłam kolejny wzór, który mi się od dawna podoba, a że była obniżka to wreszcie go mam i niezwłocznie musiałam coś już wyszyć choć trochę...
trochę się dzieje u mnie jak widzicie w kwestii wyszywania, czasu mało na pisanie na blogu, ale za to czytuje często o Waszych pracach i oglądam postępy i to mnie jeszcze bardziej inspiruje...
Mam tylko wyrzuty sumienia, że znów wracam po przerwie i nadal nie zakończyłam konkursu alfabetycznego, mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone... myślę, że nie ma co tego ciągnąć, postaram się w tym tygodniu przejrzeć rezultaty i poproszę osoby wygrane o przesłanie adresów do wysyłki...
Pozdrawiam Was serdecznie...